Image may be NSFW.
Clik here to view.Artur Dziambor: Wiceprezes Kongresu Nowej Prawicy, twórca znanego v-bloga na YouTubie.
„(…) zbliża się największy i najbardziej intensywny maraton polityczny tej dekady. W ciągu dwóch lat ustalimy władze na kolejne pięć. Wybór jest o tyle ważny, że powoli mija czas dla tych, których pomysłem jest przeżerać wszystko co wpływa do budżetu.”
KG: Witam. W ostatnim czasie nastąpił znaczny wzrost notowań Kongresu Nowej Prawicy, a coraz większą sympatią cieszy się w ogóle sama „myśl wolnościowa”. Czy uważa Pan to za faktyczną zmianę w mentalności i umysłach Polaków?
Artur Dziambor: Nie do końca. Polacy nagle masowo nie zmienili poglądów – większość z nich miała wolnościowe podejście. Problemem była dostępność realnej siły politycznej, która mogłaby ich reprezentować. Dawniej media głównego nurtu, jak chciały, aby komuś się nie udało, to go nie pokazywały. Dziś, dzięki Internetowi, nie da rady zagłuszyć naszych postulatów i nie można nie wspomnieć o tym, że działamy i dążymy do pierwszego wielkiego sukcesu.
– Czy uważa Pan, że w demokracji partia konserwatywno-liberalna jest w stanie osiągnąć sukces i wcielić w życie swój program?
– Demokracja to taki głupi ustrój, że nie jest ważne czy partia jest konserwatywna, liberalna, czy może socjalistyczna – ważne aby była ładna i budziła jakieś emocje. Każda partia może wygrać wybory, jeżeli media zdecydują, że to ta partia jest „cool”. Co do programu, to należy zaznaczyć, że jeszcze nie było takiej partii rządzącej, która by wcieliła w życie swoje pomysły. Może ten fakt jest właśnie powodem niskiej frekwencji i ogólnie opadającego zainteresowania polityką.
– Czy wierzy Pan w przejęcie władzy w Polsce przez środowiska wolnościowe i jeśli tak to w czy przewiduje Pan w jakim czasie mogłoby się to stać?
– Wierzę oczywiście, choć ten marsz będzie trwał. Grunt to przebić się przez barierę „straconego głosu”. Gdy tylko uda nam się osiągnąć ponad 5% w najbliższych wyborach, ludzie zobaczą, że można na nas zagłosować i cieszyć się naszym zwycięstwem. W chwili gdy będziemy obecni w głównym obiegu, nasze pomysły dotrą do szerokiej publiczności – po jakimś czasie, który oceniam na jedną kadencję, nie widzę innej możliwości, jak przejęcie władzy dzięki uzyskanemu większościowemu poparciu.
– Jak ocenia Pan szanse Kongresu Nowej Prawicy na otrzymanie mandatów do Parlamentu Europejskiego?
– Jestem przekonany, że mandaty będą. Przyjęta metoda obliczania miejsc jest na tyle dziwna, że jeżeli przekroczymy 5% będziemy od razu mieli trzech Europosłów. W tym momencie zakładamy, że będziemy ich mieli czterech lub pięciu. Wiem, że może się to niektórym wydawać dziwne, ale proszę pomyśleć, że w tych wyborach będziemy jedyną wiarygodną, od zawsze Unio-Sceptyczną organizacją. Mimo tego jak bardzo wodę z mózgu zrobiono ludziom, wciąż jest bardzo duża grupa, której nie udało się wmówić, że wszystko co dobre to unijne – ta grupa powinna w całości zagłosować właśnie na nas.
– Jakie zadania w Parlamencie Europejskim chcą zrealizować członkowie KNP?
– W pojedynkę nic nie da się zmienić w Europarlamencie. Nasi przedstawiciele mają być przede wszystkim widoczni, a ich zadaniem będzie pokazywać jak bardzo ten polityczny związek państw nie jest tym, czego chcieliby mieszkańcy Europy. Zawsze wskazywałem na to, że jakakolwiek umowa międzynarodowa powinna polegać na tym, że np. jak zechcę przywieźć sobie BMW z Hamburga to przywożę je bez akcyzy, cła, podatku „od wzbogacenia” i innych takich. Dzisiejsza Unia zajmuje się zbieraniem pieniędzy od państw członkowskich, przeżeraniem części na administrację i rozparcelowaniem reszty pomiędzy państwa członkowskie, pod warunkiem, że ew. inwestycje będą reklamowały fakt pochodzenia „dopłaty” z Unii.
– Czy Pana zdaniem, w obecnej sytuacji politycznej, istnieje możliwość opuszczenia przez Polskę Unii Europejskiej?
– Szybkie opuszczenie Unii byłoby bardzo trudne, ale można wykazywać się regularną niesubordynacją do tego stopnia, że sama Unia nie będzie po nas bardzo płakać. Nie ma dziś woli politycznej na to – żadna z obecnych w parlamencie partii nie zamierza nawet pomyśleć o takim posunięciu. Trudna sprawa, choć oczywiście miło by było.
– Załóżmy na chwilę, że wolnościowcy w Polsce przejęli władzę. Jakie byłyby pierwsze decyzje Pana Artura Dziambora gdyby to on odpowiedzialny był za przyszłość naszej Ojczyzny?
– Całkowita likwidacja podatku dochodowego, który uznaję za zwyczajną karę za pracę. Nie ma niczego bardziej zniechęcającego do pracy niż świadomość, że i tak 1/5 tego co widzę będę musiał przelać do Skarbówki. Likwidacja państwowego ZUSu i zezwolenie na rozwój rynku prywatnych funduszy emerytalnych, z jednoczesnym pozostawieniem wolnego wyboru dotyczącego formy oszczędzania lub nieoszczędzania na emeryturę, w imię zasady – każdy jest kowalem własnego losu. Pełne urynkowienie usług edukacyjnych, z próbą zmiany dotychczasowego podejścia Polaków do nauki – uważam, że jesteśmy gotowi, aby zacząć traktować wiedzę jak towar, który można nabyć i dzięki któremu można się później utrzymywać.
– Czy ma Pan jakieś konkretne marzenia na gruncie politycznym które najbardziej chciałby Pan zrealizować?
– Zanim zlikwidujemy Ministerstwo Edukacji, chciałbym pobyć chwilę ministrem, który doprowadzi do całkowitej przebudowy systemu, a jak już skończy, będzie mógł zgasić światło. Poza tym małym prywatnym marzeniem, mówiąc już całkowicie poważnie, chciałbym zobaczyć państwo, które wcieliło nasze pomysły i rozwija się wbrew wszystkim tym, którzy przez tyle lat blokowali nasz dostęp do mediów i sprawowania władzy. Wierzę, że możliwe jest aby ludzie zechcieli sprawdzić, czy przypadkiem nie będzie im się żyło lepiej jak choć raz nie postawią tego krzyżyka na jednej z dominujących partii i to widzę jako wielką szansę dla przywrócenia normalności.
– Realizacji tych marzeń serdecznie Panu życzę i dziękuję za rozmowę.
– Zacni czytelnicy JUNTY, zbliża się największy i najbardziej intensywny maraton polityczny tej dekady. W ciągu dwóch lat ustalimy władze na kolejne pięć. Wybór jest o tyle ważny, że powoli mija czas dla tych, których pomysłem jest przeżerać wszystko co wpływa do budżetu. W trakcie kampanii będziemy starali się przekonać was i wszystkich, aby poprzeć jedyną wiarygodna partie wolnościową, której lider od ponad dwudziestu lat nie zmienił poglądów i wciąż walczy o to, aby ludzie zobaczyli, że nie ma innej drogi. Liczę na rzeczową dyskusję i pozostaję do pełnej dyspozycji zarówno Tu, jak i np. na Facebooku.